niedziela, 20 lutego 2011

Notatki na marginesie spotkania z dyrektorem Państwowego Muzeum Auschwitz–Birkenau, panem dr. Piotrem M.A. Cywińskim.

Im bliżej było końca Międzynarodowego Spotkania, tym bardziej zastanawiałam się, ile we mnie z Niego zostanie. Radość z bycia pośród interesujących ludzi wielu krajów i języków może szybko ulotnić się w konfrontacji z moją szarą, warszawską rzeczywistością. Rytm zajęć warsztatowych, zwiedzania, rozmów, wkrótce miała zastąpić codzienna rutyna. Zajęta wypełnianiem obowiązków prawdopodobnie nie wrócę już do zdigitalizowanych wspomnień Świadków historii. Ważnej lekcji, co robić z doświadczeniem zwiedzania (pielgrzymowania?) Auschwitz udzielił mi jego dyrektor Piotr Cywiński podczas spotkania w przededniu obchodów 66 rocznicy wyzwolenia .

Auschwitz-Birkenau jest miejscem szczególnym, przekraczającym wyobraźnię. Miejscem kaźni Polaków, europejskich Żydów z Francji, Węgier, Grecji; Cyganów, radzieckich więźniów wojennych (w tym Rosjan, Gruzinów, Ukraińców...), Jugosłowian, Czechów, Austriaków, Niemców i ludzi innych nacji. Jego waga jest dopiero odkrywana i przeczuwana. Auschwitz jest soczewką skupiającą całą historię Szoah, II wojny światowej, piekła nazizmu i obozów. Nie sposób zrozumień współczesnego Świata, współczesnej Europy bez zrozumienia tragedii Auschwitz.
 
Praca edukacyjna Miejsca Pamięci takiego jak Auschwitz-Birkenau w przekonaniu p. Dyrektora odbywa się na trzech poziomach. Pierwszy to czyste fakty i historyczna wiedza, poziom pamięci. Drugi, wyrastający z pierwszego, to poziom świadomości. I z nim jest ponoć coraz lepiej, negacjonizm jest w odwrocie. Poziom trzeci i najważniejszy, a zarazem najtrudniejszy do osiągnięcia to poziom naszej dzisiejszej odpowiedzialności. Jakże łatwo rzucać oskarżenie cichego przyzwolenia na zbrodnie hitlerowskie w stronę społeczeństwa lat 40. XX wieku. Bardzo łatwo wpaść w pułapkę pochopnej oceny w kompletnym oderwaniu od siebie samego. Zapominamy jednak, że apokalipsa spełnia się współcześnie dla innych. Kto wie – może kolejne pokolenia odwiedzające muzea ludobójstwa w Darfurze czy Rwandzie będą krytykować za obojętność nas? Ocena może być tym bardziej bolesna, że po Auschwitz nie mamy już tej pierwotnej niewinności, nie możemy powiedzieć, że nie wiedzieliśmy, że nie zdawaliśmy sobie sprawy... Wizyta w Miejscu Pamięci powinna więc być pierwszym krokiem do zerwania z samoobroną, próbą przyznania przed samym sobą, że obozowa rzeczywistość nie wyłoniła się z niebytu ani w niebyt nie odeszła. Pewne wydarzenia, niestety, reaktualizują się czerpiąc soki z ludzkiej obojętności i zaślepienia. Najważniejsza lekcja wyniesiona z Auschwitz to ta, że odpowiedzialność nigdy się nie kończy. Tak wiele zależy od nas samych!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz